poniedziałek, 18 lutego 2013

O życiowej pasji słów kilka

Kochane moje Motylki ;)
Dzisiaj będzie post o mojej życiowej pasji jaką jest boks. Boksem interesowałam się od może 13 roku życia, kiedy przypadkowo zobaczyłam walkę bokserską w telewizji. No, ale wiadomo wtedy mogłam sobie tylko patrzeć i marzyć. Tak mi się przynajniej wydawało, do czasu... Jak poszłam do technikum poznałam dziewczynę, która trenowała ten przepiękny, ale brutalny :P sport. Powiedziałam sobie "co mi szkodzi" i poszłam na trening. Zapisałam się. No i zostałam na dłużej.
Prawie 3 lata mogłam sobie pozwolić na codzienne 2-godzinne treningi. Potem wiadomo, matura, szkoła musiałam przerwać i tego żałuję do dnia dzisiejszego. Był to dla mnie sposób radzenia sobie ze stresem, sprawdzenia siebie i swoich granic. Granic wytrzymałości psychicznej, fizycznej jak i tej na ból.
Wiadomo to są kontuzje, poobijana twarz, opuchlizna, piękne fioletowy "makijaż" oczu :) a nawet zdarzył się złamany nos. To treningi, na których pot po tyłku leciał, po których nie było siły czasami wstać rano, ani palcem ruszyć. Ale wiecie, warte to na prawdę wszystkiego, każdego poświęcenia. To się może wydawać łatwe, proste i przyjemne. Ale mimo, że to boks amatorski, a nie zawodowy to jest krew, pot i łzy. Trzeba to na prawdę kochać, bo każdy sparing, każda walka to ryzyko. Ryzyko można powiedzieć w pewnym sensie oszpecenia się tak jak ja. Za każdym razem, gdy patrzę w lustro widzę złamany niegdyś nos, ale to nic, bo wiem, że robiłam to co kocham...
Ale boks jak każdy inny sport to nie tylko kontuzje i ból. To również treningi i spotkania, gdzie zawiązują się piękne znajomości i przyjaźnie trwające do dzisiaj. No i co najważniejsze piękne wspomnienia.



Niestety ocalało mi tylko kilka zdjęć, bo to już jakiś czas minął.

 Moja pierwsza wygrana walka 2 kwietnia 2009- Mistrzostwa Polski Kobiet



To coś w jasnej bluzie to ja ;D 

"serce silne i waleczne 
sprint kości, walcz nie dość Ci ?! walcz jeszcze ! 
garda, unik, kontra, 
cios wiesz jak jest nie zabwa
to sto procent prawda 
krew, pot, ból i jazda 
cios za cios nie gwiazda"

Dobra popłynęłam z tematem. Chyba za bardzo. Gratuluję i dziękuję tym, którym będzie się chciało przeczytać w całości ten post :)

czwartek, 14 lutego 2013

Dzień Zakochanych

Miśki moje kolorowe. Miałam nie pisać posta o Walentynkach, ale jak zobaczyłam te wszystkie czerwoniutkie, kolorowiutkie zdjęcia w internecie, wierszyki i inne pierdołki ogarnęła mnie błoga radość, że będę miała z kim obchodzić tegoroczne święto zakochanych :) W sumie jakoś tak nie uważam, żeby to święto było niezbędne, no ale jakby nie patrzeć jest miło mogąc obdarować jakimś drobiazgiem ukochaną osobę. :) Mam nadzieję, że każdy z Was będzie miał udany dzień Św. Walentego :) A dla oddania klimatu kilka obrazków walentynkowych.









Udanych Walentynek!

poniedziałek, 11 lutego 2013

Żółty sweterek z ćwieczkami

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Byłam oddać krew dla chłopaka z wypadku, który potrzebował akurat mojej grupy. Czuję, że zrobiłam coś dobrego :) Później połaziłam po galerii w poszukiwaniu upominku walentynkowego dla mojego Sz. ;) No i kupiłam po wielu zaliczonych sklepach. A Wy jak tam Misiaki, macie już upominki dla swoich drugich połówek? ;>
No, ale tak jak wczoraj zapowiadałam outfit, oczywiście bez zbędnych szaleństw, żeby bylo wygodnie i komfortowo. Tadadadadaaaam przedstawiam Wam mój jakże ukochany żółciuteńki, ciepluteński sweterek :) Powiem Wam też, że ten sweter to całkowite DIY z racji tej iż mama zrobiła mi go na drutach. No cholera nawet jej wyszedł ;D Ja dorzuciłam do niego kilka ćwieczków, żeby nie był taki "goły" i wskoczyłam w niego z ogromną przyjemnością :)

Te ćwieki mi tak trochę krzywo wyszły, ale przyczepiałam je pierwszy raz dopiero ;D







Sweterek- robótki ręczne :)
Legginsy - J&M
Buty- Centro.
Torebka - nn
Naszyjnik- Prezent od Cioci przywieziony z Indii.


O tym naszyjniku kiedyś notkę zrobię bo to ciekawy amulet podobno. :)


niedziela, 10 lutego 2013

Dresowa niedziela :) + inspiracje

Dzisiaj niedziela, a jak wiadomo niedziela najnudniejszy dzień tygodnia :) Słuchajcie miałam takiego konkretnego lenia, że do 18 leżałam w piżamach w łóżku. Dopiero jak mój Sz. napisał, że jedzie to wskoczyłam pod prysznic i zarzuciłam na siebie dresiki ;D Nawet na obiad nie wstałam. ;D Dlatego mam dla Was dzisiaj kilka inspiracji. Jutro mam nadzieję pokazać outfit z moim nowym żółciutkim, grubaśnym swetrze ;D Tymczasem życzę Wam miłego wieczoru i zostawiam Was ze zdjęciami prosto z internetu :)













Cmok :*

sobota, 9 lutego 2013

Brązowa koszula i kozaczki

Ostatnie dni mnie wykańczają. Wstaję o 6 kładę się po północy. To zdecydowanie za mało snu dla mojego organizmu. No, ale teraz będę po weekendzie miała 4 dni wolnego, bo dopiero w piątek na Dyspozytornię. Wypocznę. Zregeneruję siły. Wczoraj jak się obudziłam zobaczyłam śnieg za oknem. To był dla mnie dramat... Dzisiaj już go nie ma świeci sobie delikatnie słoneczko :)
Pokażę Wam mój wczorajszy wygodny outfit w którym przeważa brąz: brązowa koszula i brązowe, kozaczki. Bardzo rzadko je noszę..







Sweterek- Orsay
Koszula- sh
pasek- Reporter
Legginsy- C&A
Kozaczki- Stradivarius

poniedziałek, 4 lutego 2013

Biedronkowa drogeria ;)

Nie było mnie tu. Buuu... Internetu dwa dni nie miałam. Czułam się jakby mi rękę odcięli (ale lewą :)) Miałam czasu trochę na ogarnianie projektów do dyplomu i takie różne inne mało istotne rzeczy ;p
Zrobiłam sobie małe zakupki w Biedronce, bo w taką pogodę dalej niż do osiedlowego marketu to mi się jechać nie chciało, ale nie powiem, jestem zadowolona :) Pierwszy raz kupiłam odżywkę i żel do higieny intymnej firmy "wyprodukowano dla Biedronka", ale nie są złe, a czy są dobre to się okaże jak będę kończyć opakowania więc się na razie nie odzywam ;D

Aaa w przyszły poniedziałek zaczynamy praktyki w tym tygodniu na tapecie są projekty.... Powiem Wam, że ja zaczynam swoje praktyki DWOMA TYGODNIAMI KARETKI i DYSPOZYTORNI. Trochę się boję :)